Mamo, odpuść sobie zbędne obowiązki !


ZMĘCZENIE jest nieodłącznym elementem macierzyństwa. Są jednak sposoby, aby je ograniczyć. Dlaczego? Uświadomił mi to mój mąż... a no dlatego, że kiedy jesteśmy skrajnie zmęczone, nie mamy cierpliwości do własnych dzieci, męża i ogólnie atmosfera w domu jest (delikatnie mówiąc) kiepska. Kiedy dopada nas skrajne zmęczenie? Wtedy, kiedy za dużo mamy na głowie. Sęk jednak w tym, że często same sobie wkładamy na nią masę niepotrzebnych rzeczy...

Prasowanie

Nigdy nie lubiłam prasować. Wiem, że wiele kobiet prasuje całe pranie tuż po wysuszeniu. I po co? Przecież ciuchy w szafie też się gniotą, wtedy przed założeniem trzeba prasować jeszcze raz. Podwójne prasowanie to podwójna eksploatacja, więc szybciej się też niszczą. Tak to sobie tłumaczę, dlatego jak nie ma pilnej konieczności to omijam żelazko. Mało tego! Czasami wystarczy umiejętnie rozłożyć pranie, żeby podczas suszenia ciuchy same się wyprostowały 😃

Jeśli chodzi o prasowanie dziecięcych ubranek, wiem, że wiele mam prasuje, aby usunąć bakterie. Ja dostałam sporo ciuszków od siostry i koleżanek po ich dzieciach. Wszystkie ciuszki i te nowe i te od znajomych wyprałam, wyprasowałam i poukładałam pod koniec ciąży (w czasie tak zwanego etapu wicia gniazda, wtedy nawet miałam z tego frajdę). Rozumiem wyprasowanie po pierwszym praniu, aby pozbyć się bakterii produkcyjno-sklepowych lub piwniczno-workowych (w przypadku przejęcia ciuszków od innych dzieci), ale po co po kolejnych praniach usuwać bakterie własnego dziecka? Rozumiem też zachowanie sterylności przy noworodku, ale po miesiącu, dwóch lub trzech nie jest to już konieczne, zwłaszcza, że lada moment zacznie się pełzanie i wkładanie do buzi wszystkiego, co wpadnie w małe rączki. Wszyscy też wiemy, że skrajna sterylność wcale nie jest zdrowa. Natomiast nie słyszałam, żeby dziecko zachorowało z powodu niewyprasowanego ciuszka :) 

Czytałam kiedyś na forum, że niektóre mamy prasują ciuszki, żeby dzieci ładnie wyglądały. Pytanie tylko, co one im ubierają? Ja zawsze stawiam na wygodę, więc moje dzieci ubieram w bawełniane ciuszki, większość jest elastyczna, więc po założeniu nie ma żadnych zagnieceń. Jest kilka sztuk eleganckich bluzeczek, sukienek, koszul, które zakładam na specjalne okazje i wtedy faktycznie je prasuję. Nie znam więc problemu pt. "codziennie czeka na mnie sterta prasowania".

Gotowanie

Lubię gotować, ale konieczność gotowania obiadów, kiedy nie mam na to ani siły, ani czasu, ani ochoty to prawdziwa udręka dorosłego życia. Wypracowałam sobie kilka sposobów, żeby ograniczyć czas, który muszę poświęcać na gotowanie. 

  1. Obiad na dłużej - czyli gotowanie na min. 2 dni. 
  2. Lista dań - lista prostych i szybkich do zrobienia dań - ciągle ją uzupełniam. Jak tylko trafię na jakiś super szybki, zdrowy i prosty do zrobienia przepis, od razu go zapisuję. Moja lista jest już całkiem długa, dzięki temu nie muszę gotować w kółko tego samego.
  3. Mrożonki mile widziane - zapas zamrożonych dań "na czarną godzinę". Wiadomo jak to z dziećmi, raz jest czas na zrobienie obiadu, raz nie. A czasami po prostu nie chce nam się stać przy garach. Właśnie w takich dniach korzystam z moich mrożonek.
  4. Drobne wsparcie - wrzucić na luz od czasu do czasu. Kiedy nie mamy siły, możliwości lub ochoty gotować, a w zamrażarce akurat zabrakło mrożonych pierogów, najzwyczajniej w świecie zamawiam sobie obiad z dowozem. Nie jestem rozrzutna, ale wydaje mi się, że w każdym większym mieście bez problemu znajdzie się restauracja, która ma w karcie danie do 15 zł, a może jest na tyle blisko, że dostawa będzie w cenie. Często ugotowanie zdrowego obiadu kosztuje nas więcej.
  5. Lans na mieście - pozwolić sobie na odrobinę luksusu! Czyli tzw. lans na spacerze - wyjść na spacer i wykorzystać chwilę, kiedy maluch/maluchy śpią. Wtedy można wdepnąć do pobliskiej restauracji i zjeść coś na szybko. Wiem, że dzieci są różne i nie wszystkie grzecznie śpią na spacerach. A jak ma się dwójkę, to już w ogóle! Mi się kilka razy udało. Co prawda ostatnio w połowie dania Krzysiu wpakował mi się na kolana, ale i tak udało mi się zjeść ciepły obiad jedną ręką. Poza tym, to tylko propozycja, więc kto może (albo inaczej...komu dzieci pozwolą), niech korzysta.

Pranie

Oj tak, na początku to była udręka. Przy dwójce noworodków robiłam po 2, a czasem nawet 3 (!) prania dziennie. Prałam wszystko, co było raz użyte. Pieluchy tetrowe zużywałam jak wodę. Moje dzieci urodziły się w Boże Narodzenie, więc suszenie takiej ilości prania w środku zimy też nie jest łatwe. Na początku nie ma na to rady, że tyle ciuszków i innych ubranek się zużywa. Z czasem jednak zmądrzałam i trochę odpuściłam. Raz opluta pielucha nie musi iść do prania, wystarczy kolejną porcje ulanego mleka wytrzeć jej drugą stroną. Mała ślinka na ubranku też nie jest tragedią, dziecko nie dostanie zapalenia płuc od kilku wilgotnych kropelek mleka na bodziaku. Na początku co noc dawałam dzieciom świeże piżamki, a przecież dziecko się nie poci tak jak dorosły, a podejrzewam, że niewiele jest osób, które codziennie zakładają świeżutką piżamkę prosto z prania. Podobnie raz założony ciuszek, który dziecko miało na sobie parę godzin, bez wyrzutów sumienia zakładam ponownie. Skoro bodziak nie ma plam i jeszcze pachnie świeżym praniem, bo nie jest przepocony, obkupkany, opluty i nie znalazła się na nim żadna inna typowo dziecięca substancja, to moim zdaniem nie ma konieczności ponownego jego prania :)

Sprzątanie

Mój ulubiony temat. Dlatego planuję poświęcić mu przynajmniej kilka postów. W skrócie więc napiszę tylko, że po pierwsze i najważniejsze sprzątanie powinno zostać podzielone pomiędzy wszystkich domowników. Po drugie, na rynku jest maaasę różnego rodzaju sprzętów, które skutecznie odciążają dzisiejsze gospodynie domowe. W niektóre naprawdę warto zainwestować. Istotne znaczenie ma również sposób, w jaki urządzimy mieszkanie - to również temat na osobny post. To, jak zorganizujemy sobie przestrzeń, bezpośrednio wpływa na czas, jaki musimy poświęcić na jej sprzątanie. No i najtrudniejsze - systematyczność. Warto ogarniać na bieżąco, bo sprzątanie zajmuje wtedy chwilę. Jeśli jednak skumulujemy bałagan z kilku dni, tygodni czy miesięcy... oj to życzę powodzenia w szukaniu czasu i motywacji do jego ogarnięcia. Żeby jednak zachować równowagę, czasami warto dać sobie trochę luzu. Pewnie każda mama wie, że sprzątanie przy dzieciach to syzyfowa praca. Ja osobiście mam ogromną potrzebę posprzątania na koniec dnia, aby poczuć, że wciąż panuję nad własnym domem, jednak czasami warto sobie odpuścić. Najzwyczajniej zrobić sobie dzień dziecka, pójść spać wcześniej, odpocząć. Bardziej wypoczęta mama z pewnością będzie bardziej efektywna, a przynajmniej mniej sfrustrowana, podczas sprzątania bałaganu z poprzedniego dnia :) Moja znajoma ma trójkę dzieci z tego samego rocznika. Córkę z lutego i bliźniaki (wcześniaki) z grudnia + męża marynarza. Zajmowała się więc trójką niemowląt zupełnie sama. To było w latach 80., kiedy nie było jednorazowych pieluch. Wiecie co robiła nocami, kiedy dzieci spały? Spała? Nic bardziej mylnego! Prasowała 100 sztuk pieluch tetrowych i układała w równe kupki. No i po co? Dzisiaj sama twierdzi, że to było zupełnie niepotrzebne, ale wtedy wydawało jej się konieczne. Mało tego! Rano wstawały dzieci i nie raz jej tą kupkę równiutko złożonych pieluch rozwalały, a ona siedziała i płakała. Smutne, ale prawdziwe.


Dostosowanie sprzętów do życia rodzinnego


Jeśli masz wypracowany tryb dnia, planuj pracę sprzętów domowych tak, aby to one dostosowały się do Ciebie, a nie Ty do nich. To może śmieszne, ale wiele razy pomimo posiadania sprzętów, które miały funkcje pozwalające ułatwić sobie życie, nie wykorzystywałam ich! Jeśli masz funkcję opóźnienia startu w pralce, ustaw pranie tak, aby skończyło się w porze drzemki. Mi się nie raz zdarzyło, że pranie skończyło się w nieodpowiednim momencie, potem zapomniałam je wyjąć i w efekcie musiałam prać je jeszcze raz, bo po kilku godzinach nie pachniało już taką świeżością, jaką lubię. Zaczęłam więc planować pory prania, żeby móc je szybko rozwiesić, kiedy dzieci śpią. Podobnie jak pranie można planować gotowanie, sprzątanie czy inne domowe obowiązki.


Obiecałam, że posty będą krótkie, więc na dzisiaj tyle.

A jakie Wy macie zwyczaje w utrudnianiu sobie życia? 
Może już sobie odpuściłyście/odpuściliście zbędne obowiązki?
 Zachęcam do podzielenia się doświadczeniem.
Trzeba sobie pomagać ! 😉

Etykiety: